wtorek, 29 października 2019

Wędrowny Anioł (XXV)

- Ty tutaj?
Siedział obok i wyglądał z uśmiechem przez okno. Ciągle mnie zaskakiwał, choć znaliśmy się już trochę i od jakiegoś czasu ze sobą rozmawialiśmy. Za szybą rozciągały się niezwykłe widoki. 


Przecudny, ciągle zmieniający się krajobraz to lasów, to szeroko rozpostartych przestrzeni  powodował, że podróż pociągiem stawała się niesamowitą podróżą w nieznane. Kiedy zadałam to pytanie, odwrócił głowę w moją stronę.
- Przecież mówisz o mnie "Wędrowny". To zobowiązuje. Podróżuję zawsze tam gdzie ty, choć nie zawsze o tym pamiętasz i nie zawsze mnie widzisz. Ale ja zawsze jestem.
I zawsze jestem w drodze.
Lubiłam go słuchać. Prostował moje poglądy, ciosał moje zapatrywania, podsuwał właściwe myśli. Nie narzucał, ale zachęcał; nie zmuszał i zawsze pozwalał wybierać.
- Życie jest drogą. - nie chciałam mu przerywać, ale to zdanie wyrwało mi się jakby mimochodem.
Uśmiechnął się.
- I dlatego jestem w drodze i jestem w twoim życiu. Jeśli tylko tego chcesz. Nic wbrew tobie. Wolna wola, pamiętasz?
Bez względu na to, co zrobisz i za czym się opowiesz, zawsze możesz być pewna, że jestem.
- I zawsze mnie wspierasz?
Pokręcił głową.
- Kiedy opowiadasz się za życiem - tak. Ale kiedy próbujesz iść w przeciwnym kierunku, niż niebo - jestem, ale szanuję twój wybór.


Wjechaliśmy w tunel.
Mimo świateł latarni, rozmieszczonych na kamiennych ścianach, poczułam się nieswojo. Dotknął mojej dłoni.
- Jeden jest Drogą, Światłem i Życiem. Nie zapominaj. I dziękuj.


Życie nie stoi w miejscu...

  Płomień maleńkiej świecy rozpalał się coraz bardziej. Z początku nieśmiało, a potem coraz odważniej wspinał się po jedwabnym sznureczku, o...