sobota, 30 kwietnia 2022

Prezes w bibliotece. Ale także w drodze do biblioteki i zaraz po wyjściu z niej, czyli co się czasem kotłuje w głowie pana prezesa.

 


Dobrze, pójdę. Żeby nie było, że nie interesuję się własnym synem. Pójdę i pożyczę mu tę książkę, i przyniosę do domu. Żeby nie było. Nie chce mu się samemu, woli siedzieć w telefonie, smarkacz jeden. Już ja go przypilnuję, żeby przeczytał. Od deski do deski!

Kluczyki. Aktówka.

Co za bałwan tak parkuje! Pewnie baba, trzy miejsca parkingowe zajęte. A policja jak zwykle nic nie robi. Zapłaciłaby jedna z drugą za złe parkowanie to by się może oduczyła. Chociaż nie wiadomo, baby są nienauczalne.”

- O dzień dobry, panie prezesie, jak miło pana widzieć.

„Że też musiał się napatoczyć ten dureń. Więcej szczęścia niż rozumu. Kupił sobie stołek, pacan jeden.”

- Tak, tak oczywiście, za chwilę będę w firmie. Naturalnie, natychmiast przyniosę ten raport, jak tylko przyjadę. Gdzie jadę? A wie pan, po drodze chciałem coś pilnego załatwić. No oczywiście, że się nie spóźnię. Będę punktualnie, na pewno.

„Co on mnie tak wypytuje? Lepiej by się zajął swoimi sprawami.

To ja powinienem być na jego miejscu. Miałem dostać ten awans już wcześniej. Ten przeklęty kontrakt wszystko pokrzyżował. Ale ja jeszcze im wszystkim pokażę, kto jest najlepszy.”

- Dzień dobry, nazywam się Antoni Gładosz. Jestem prezesem w firmie marketingowej Acapulco i, niestety, ojcem mojego syna. No oczywiście, że jestem dumny, tak tylko mi się powiedziało. Co to ja chciałem… acha. Wie pani, syn potrzebuje książki do szkoły. Nie wiem, jakiej. Nie mówił. Jakaś lektura. No do ósmej. U nas w mieście. A to pani nie wie, jak lektury po kolei tam czytają? A kto ma wiedzieć. A co za różnica, jaka biblioteka. Każda jest taka sama.

Dobrze, napiszę do niego.

„No ale granda. Co one robią w tej bibliotece, pewnie piją kawę i czytają książki. Żeby nie wiedzieć, co jest potrzebne dzieciakom do szkoły. Bezczelność.”

-Synek, co to za książka do szkoły, co ci potrzeba. W bibliotece pytają. Nie mów do ojca po imieniu! Już ja z tobą porozmawiam, jak wrócę do domu. Jak to nie mówisz. Napisałeś właśnie. A, to tytuł.. dobra, już nie pyskuj. Niewinny na pewno nie jesteś.

- Syn napisał, że książka nosi tytuł „Antek”. Jaka nowela? Książka ma być. A, tak się nazywa. Dobra, to wezmę. Na długo to można pożyczyć? Na miesiąc tych kilka kartek? A jak przeczyta wcześniej, to musi czekać ten miesiąc? Może przynieść… Tyle dobrego.

Dobrze. Do widzenia. Miłej pracy życzę.

„Dopiero dzień się zaczął, a ja już jestem zmęczony. To ja mam tłumaczyć tej kobiecie za ladą, co mój syn w szkole czyta? Toż ona to powinna wiedzieć. Nie liczą się w tym mieście z człowiekiem, oj nie liczą. Może czas na zmiany? Trzeba pomyśleć, może to dobry pomysł. Mój, więc na pewno dobry. Ma się tę intuicję. Znowu jakaś baba zostawiła samochód? I jak ja mam wyjechać z tego parkingu? Co za bajzel…”

Życie nie stoi w miejscu...

  Płomień maleńkiej świecy rozpalał się coraz bardziej. Z początku nieśmiało, a potem coraz odważniej wspinał się po jedwabnym sznureczku, o...