niedziela, 17 lutego 2019

***




- Nie będziesz mi mówić, jak mam żyć i co mam robić! 
Jego głos był jak brzytwa, która przy najmniejszym dotyku kaleczy i jak bicz, który z głośnym świstem przecina nabrzmiałe od upału powietrze.
Dyszał ciężko, z trudem łapiąc oddech nierównymi, łapczywymi haustami powietrza, jak gdyby każdy z nich  miał być ostatnim. W jego spojrzeniu było tyle samo lęku co niechęci, a jego dłonie, zaciśnięte w pięści, zniechęcały do jakichkolwiek słów czy gestów pojednania.



- I nie wyobrażaj sobie, nie poproszę cię o pomóc. - W jego głosie było słychać szyderstwo i kpinę. - Nie jesteś wszechmocny. Nie wierzę, że możesz wszystko, a nawet jeśli, to i tak to nie wystarczy. Wydawało ci się, że nikt nie będzie na tyle odważny, żeby Ci się przeciwstawić? No, to masz zagadkę. - Gniew zaczynał górować na głosem, wydobywającym się z zaciśniętego gardła człowieka. - I zapamiętaj, sam sobie poradzę. Nie będę jak tamci, którzy przychodzili jak psy z podkulonym ogonem i skamlali o choć ułamek twojego wybaczenia czy uwagi. Ja nie przyjdę. Nie wierzę w twoje magiczne SIEDEMDZIESIĄT SIEDEM ani NADSTAW DRUGI POLICZEK. Nie wierzę, słyszysz? 



Ostatnie słowa wyrwały się z jego wnętrza i zawirowały w powietrzu, uderzając z głuchym łoskotem w szyby, które zabrzęczały pod ich naporem. 

Zamilkł, choć miał jeszcze w sobie, jak mu się wydawało, nieskończoną ilość słów, które nieznośnie uwierały i przygniatały, nie pozwalając mu swobodnie oddychać i myśleć.

Jeszcze ciężko oddychał, ale już jakby lżej.
Z każdą chwilą czuł, jak - wbrew sobie i mimo stawianego oporu - robi się coraz słabszy i coraz mniej pewny siebie. Już nie czuł gniewu ani złości, jedynie ból i bezsilność, które dotykały jego serca, duszy i umysłu, przytępiając wszystko inne i sprawiając, że w jego oczach pojawiły się łzy. 



Dlaczego serce tak boli...

1 komentarz:

Życie nie stoi w miejscu...

  Płomień maleńkiej świecy rozpalał się coraz bardziej. Z początku nieśmiało, a potem coraz odważniej wspinał się po jedwabnym sznureczku, o...