- Dzień dobry.
Drgnął na dźwięk jej głosu. Przegadali całe popołudnie, wieczór i kawałek nocy, ale wciąż nie mógł się nadziwić, jak pięknie brzmiała. Po prostu idealnie. Ani za głośno, ani za cicho. Spokojnie, śpiewnie – a przy tym tak zwyczajnie, jak codzienność, jak dzień i noc, jak pory roku.I jak poranna kawa.
- Dzień dobry. Jak się czujesz?
Musiał o to zapytać. Wiedział, że mogła czuć się zawstydzona i zmieszana, choć nie zrobili niczego, czego należałoby się wstydzić. Rozmawiali, milczeli, uśmiechali się do swoich myśli i trochę do siebie; patrzyli w tym samym kierunku – przed siebie, ale też zaglądali w głąb swoich serc, bez lęku, po raz pierwszy chyba w życiu, że znowu będzie bolało.
Kuba nie wiedział, czy powinien tam iść. Stał nieopodal i patrzył, jak Klara wchodzi w bramę, za którą znajdował się sklepik ze starociami. Obserwował ją tak zachłannie, że dopiero pieczenie pod powiekami przypomniało mu, że powinien mrugać. Ta dziewczyna go oczarowała. Jej sposób chodzenia i mówienia, jej uśmiech i to, w jaki sposób wycierała okulary; jej głos i delikatne dłonie, którymi pakowała ten nieszczęsny młynek do kawy. „Młynek!” – jęknął w duchu Kuba – „przecież ja muszę tam pójść, przynajmniej po niego!” Tysiące myśli kotłowało się w jego głowie, aż zrobiło mu się gorąco mimo deszczu, który od dwóch dni skutecznie odstręczał ludzi od przesiadywania na rynku Starego Miasta. Na uliczkach nie było nikogo, a kawiarnie, które zazwyczaj tętniły życiem, wypełniała jedynie pustka, taka dosłowna, że prawie można było ją dotknąć.
Gdyby nie ten młynek, nie musiałby nigdzie iść, niczego szukać. Mógłby teraz siedzieć w domu i przez okno patrzeć na mokry, zapłakany świat. „Gdyby nie ten młynek” – odezwał się cichy głosik w głowie Kuby –„ to nie poznałbyś Klary”. „Racja” zgodził się Kuba z tym czymś, co mu gadało w głowie.
Kuba był inny niż większość jego rówieśników. Grał na skrzypcach, nie lubił futbolu i świetnie gotował, a wakacje spędzał w schronisku dla zwierząt, pomagając tam jako wolontariusz. Z tego powodu nie miał zbyt wielu kolegów, ale absolutnie mu to nie przeszkadzało. Był typem samotnika – i jak na samotnika przystało, bardzo dużo czytał i nosił okulary. Może też z tego powodu zwrócił uwagę na Klarę. Choć okulary na pewno nie były jedynym tego powodem.
„Rusz się wreszcie”, tym razem sam siebie zbeształ, nie czekając, aż zrobi to coś w jego głowie, „rusz się i idź”.
Kuba zrobił krok do przodu. Pójdzie. Zapyta o młynek, a potem jakoś będzie. Najważniejsze, że znów ją zobaczy.
Masz kontakt z Kubą? Może coś ugotuje na Molu, skoro lubi? A tak serio to napiłabym się kawy zmielonej w tym "zagubionym" młynku. A tak zupełnie serio to zaczynają mi się podobać powieści w odcinkach...Czekam na ciąg dalszy
OdpowiedzUsuńDawno tu nie zaglądałam, dopiero dziś... wrzuciłam kolejną cząstkę opowieści i dopiero zobaczyłam Twój komentarz. Jedna prośba spełniona :) Choć - treść "post scriptum" może nieco zasmucać. Obiecuję jednakże, że dotrzymam słowa i za jakiś czas znów uchylę rąbka tajemnicy, co słychać u bohaterów. Może nawet nie trzeba będzie czekać aż tak długo...
Usuń