***
Dzień podobny do dnia. Zawsze taki sam, niczym się nie wyróżniający.
Spotkał ją przypadkiem. Tam, z boku wieży zegarowej na rynku. Była taka
smutna i tak strasznie sama. Siedziała na ostatnim stopniu schodów do Ratusza,
wciśnięta prawie w kamienną poręcz. Wpatrzona w ekran swojej komórki,
machinalnie przesuwała palcem obrazy i treści. Nie wiedział, czy czytała. Chyba
nie. Nie wiedział też, czemu do niej zagadał. Wcale mu
się nie podobała. Była szara i nijaka.
Kiedy zaczęli rozmawiać, czas przyspieszył i zbyt prędko nadeszła noc. W
mroku jej oczy błyszczały. Coś w nim pękło.
Drzwi wejściowe zaskrzypiały w momencie, kiedy pan
Władek wstawiał wodę na herbatę. Poranki były chłodne, a tego dnia Klara
przychodziła później, więc musiał sobie poradzić sam.
- Dzień dobry! – stojący za ladą chłopak wyglądał
na jakieś 20 lat. Był wysokim, szczupłym młodym mężczyzną z wyraźnie widocznym,
ciemnym zarostem. Uśmiechał się niepewnie, jakby zabłądził.
- Witam pana! – Pan Władek uścisnął przybyłemu rękę
- Mogę w czymś panu pomóc?
- No właśnie nie wiem – młody chłopak zawahał się.
– Szukam takiej dziewczyny… ona tu była wczoraj, sprzedała mi młynek do kawy… i
ja go zostawiłem chyba, i przyszedłem zapytać…
- Klary pan szuka? – Pan Władek zsunął okulary na
czubek nosa i uważnie spojrzał na Kubę, który wyglądał na mocno przejętego i
niepewnego.
- No nie wiem, nie wiem jak miała na imię – Kuba
próbował odzyskać rezon – ale jeśli ona tu sprzedaje, to tak, właśnie jej
szukam.
Pan Władek spostrzegł bukiet białych róż za plecami
chłopaka.
- A te kwiaty to dla niej? – spytał z uśmiechem –
tak bardzo zmartwiłeś się tym młynkiem?
Kuba nie odpowiedział od razu. Popatrzył na czubki
swoich butów, potem na zegar nad kontuarem. Wyciągnął zza pleców bukiet róż i
dopiero spojrzał na swojego rozmówcę.
- To nie przez młynek. A kwiaty… tak, są dla niej.
Pan Władek podszedł bliżej do chłopca i położył mu
rękę na ramieniu.
- Kwiaty zostaw. Przekażę. A młynka tutaj nie ma.
Przykro mi, ale w tej sprawie ci nie pomogę.
- Szkoda. Długo go szukałem, to miał być prezent
dla taty – Kuba nie wyglądał na zmartwionego mimo słów, jakie wypowiadał – a
kwiaty wolałbym dać sam, ale skoro Klary nie ma… - zawahał się – mógłby pan jej
przekazać, że to od wdzięcznego klienta?
Pan Władek uśmiechnął się i pokiwał głową.
- Załatwione. Klara bardzo lubi róże. Białe i
herbaciane – porozumiewawczo mrugnął okiem i wyciągnął rękę po bukiet – trzeba
je wstawić do wody.
Kuba oddał kwiaty i odetchnął z ulgą. Teraz trzeba
iść szukać kolejnego młynka do kawy. Już powiedział ojcu, że ma dla niego
prezent, więc nie było wyjścia.
Pożegnał się z panem Władysławem i skinął głową.
Wiedział, że na pewno tu wróci. Ale nie miał odwagi
zapytać, kiedy Klara będzie w pracy. Będzie zaglądał. Kiedyś trafi.
Proszę kontynuować bo ciekawa jestem kim są ta smutna dziewczyna na schodach Ratusza i ten chłopak, w którym coś pękło...
OdpowiedzUsuńTo trzeba będzie jeszcze trochę poczekać na odpowiedź na te pytania. Ale jest to dla mnie radość, że ktoś chce wiedzieć, co dalej. Obiecuję kontynuację.
Usuń