środa, 7 marca 2018

Klara (IV)



***

Dzień podobny do dnia. Zawsze taki sam, niczym się nie wyróżniający.

Spotkał ją przypadkiem. Tam, z boku wieży zegarowej na rynku. Była taka smutna i tak strasznie sama. Siedziała na ostatnim stopniu schodów do Ratusza, wciśnięta prawie w kamienną poręcz. Wpatrzona w ekran swojej komórki, machinalnie przesuwała palcem obrazy i treści. Nie wiedział, czy czytała. Chyba nie. Nie wiedział też,  czemu do  niej zagadał. Wcale mu się nie podobała. Była szara i nijaka.

Kiedy zaczęli rozmawiać, czas przyspieszył i zbyt prędko nadeszła noc. W mroku jej oczy błyszczały. Coś w nim pękło. 




Drzwi wejściowe zaskrzypiały w momencie, kiedy pan Władek wstawiał wodę na herbatę. Poranki były chłodne, a tego dnia Klara przychodziła później, więc musiał sobie poradzić sam.

- Dzień dobry! – stojący za ladą chłopak wyglądał na jakieś 20 lat. Był wysokim, szczupłym młodym mężczyzną z wyraźnie widocznym, ciemnym zarostem. Uśmiechał się niepewnie, jakby zabłądził.

- Witam pana! – Pan Władek uścisnął przybyłemu rękę - Mogę w czymś panu pomóc?

- No właśnie nie wiem – młody chłopak zawahał się. – Szukam takiej dziewczyny… ona tu była wczoraj, sprzedała mi młynek do kawy… i ja go zostawiłem chyba, i przyszedłem zapytać…

- Klary pan szuka? – Pan Władek zsunął okulary na czubek nosa i uważnie spojrzał na Kubę, który wyglądał na mocno przejętego i niepewnego.

- No nie wiem, nie wiem jak miała na imię – Kuba próbował odzyskać rezon – ale jeśli ona tu sprzedaje, to tak, właśnie jej szukam.

Pan Władek spostrzegł bukiet białych róż za plecami chłopaka.

- A te kwiaty to dla niej? – spytał z uśmiechem – tak bardzo zmartwiłeś się tym młynkiem?

Kuba nie odpowiedział od razu. Popatrzył na czubki swoich butów, potem na zegar nad kontuarem. Wyciągnął zza pleców bukiet róż i dopiero spojrzał na swojego rozmówcę.

- To nie przez młynek. A kwiaty… tak, są dla niej.

Pan Władek podszedł bliżej do chłopca i położył mu rękę na ramieniu.

- Kwiaty zostaw. Przekażę. A młynka tutaj nie ma. Przykro mi, ale w tej sprawie ci nie pomogę.

- Szkoda. Długo go szukałem, to miał być prezent dla taty – Kuba nie wyglądał na zmartwionego mimo słów, jakie wypowiadał – a kwiaty wolałbym dać sam, ale skoro Klary nie ma… - zawahał się – mógłby pan jej przekazać, że to od wdzięcznego klienta?

Pan Władek uśmiechnął się i pokiwał głową.

- Załatwione. Klara bardzo lubi róże. Białe i herbaciane – porozumiewawczo mrugnął okiem i wyciągnął rękę po bukiet – trzeba je wstawić do wody.

Kuba oddał kwiaty i odetchnął z ulgą. Teraz trzeba iść szukać kolejnego młynka do kawy. Już powiedział ojcu, że ma dla niego prezent, więc nie było wyjścia.

Pożegnał się z panem Władysławem i skinął głową.

Wiedział, że na pewno tu wróci. Ale nie miał odwagi zapytać, kiedy Klara będzie w pracy. Będzie zaglądał. Kiedyś trafi.




2 komentarze:

  1. Proszę kontynuować bo ciekawa jestem kim są ta smutna dziewczyna na schodach Ratusza i ten chłopak, w którym coś pękło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trzeba będzie jeszcze trochę poczekać na odpowiedź na te pytania. Ale jest to dla mnie radość, że ktoś chce wiedzieć, co dalej. Obiecuję kontynuację.

      Usuń

Życie nie stoi w miejscu...

  Płomień maleńkiej świecy rozpalał się coraz bardziej. Z początku nieśmiało, a potem coraz odważniej wspinał się po jedwabnym sznureczku, o...