poniedziałek, 5 marca 2018

Klara (III)

***
Wieczory na Starówce były urokliwe. Słońce długo nie chciało zachodzić, patrząc z zazdrością na młodych, którzy spędzają swój wolny czas tam, gdzie tętniło życie i gdzie biło serce miasta. Ludzie byli uśmiechnięci, radośni, rozmawiali ze sobą, czytali książki. Było po prostu pięknie. Tylko ten jeden zakątek rynku, tuż za wieżą z zegarem, był dla słońca niedostępny. Strzeżony uparcie przez wysokie mury sąsiednich kamienic, które nigdy nie dopuszczały tam słonecznych promieni. Tam zawsze było zimno.



Klara przyspieszyła kroku. Już była spóźniona, a miała do pokonania jeszcze kilka przecznic i duży park. Dzisiejsza wizyta w sklepiku tego, jak sama określiła, dziwnego człowieka, zabrała jej pewność siebie. Był intrygujący i nawet nieco zabawny, ale nie umiała nazwać emocji, jakie w niej obudził.
Próbowała odsunąć te myśli. Jeszcze jeden, trochę dziwny może, ale – klient. Nie będzie się nim przejmować. Odkąd pomaga dziadkowi w tym sklepiku, czasem zdarzały się niezwykłe spotkania. Miejsce nie było zwyczajne, więc i kupujący zwykli nie byli. Dziadek mawiał, że starocie mają duszę a ci, którzy ich szukają, potrafią tą duszę zobaczyć i odnaleźć.
Kochała dziadka i bardzo lubiła te jego opowieści. Najbardziej ze wszystkich pamiętała historię o marynarzu, którzy przyszedł do nich poszukując swojej fajki. Klary wtedy nie było, ale dziadek tak zachęcał i zachwalał towar, że zamiast z jedną, ów człowiek ostatecznie wyszedł z trzema. A potem przysłał kartkę z rejsu z podziękowaniem i pozdrowieniami „dla tych, co na lądzie”. Nieco dziwny, ale przemiły człowiek.
- No, wreszcie jesteś – Elwira zerwała się z ławki na równe nogi – nie mogłaś wcześniej wyjść z pracy?
- Przepraszam – Klara przytuliła przyjaciółkę – nie chciałam zostawiać dziadka samego ze wszystkim. Chciałam pomóc tyle, ile tyle mogę.
Elwira machnęła ręką.
- Wiem przecież. Tak tylko zagajam – żartobliwie przymrużyła oko – przecież wiem, że dziadek to jedyny mężczyzna w twoim życiu.
Klara się zarumieniła. Nie odpowiedziała na tą zaczepkę, ale zastanowiło ją, dlaczego jej myśli znów pobiegły w stronę tego dziwnego chłopaka, który dziś szukał u dziadka w sklepiku ręcznego młynka do kawy. I nie miała pojęcia, dlaczego ten młynek znalazła potem na schodkach sklepu.

2 komentarze:

  1. Intrygujące...zaskakujące! Jeszcze!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale że jeszcze zaskakujące, czy - czytelnik się domaga ciągu dalszego? Bo nie zrozumiałam :)

    OdpowiedzUsuń

Życie nie stoi w miejscu...

  Płomień maleńkiej świecy rozpalał się coraz bardziej. Z początku nieśmiało, a potem coraz odważniej wspinał się po jedwabnym sznureczku, o...