A co zrobić, jak ktoś łamie dane słowo i obietnicę, i nic
sobie nie robi z zamieszania, jakie swoją niefrasobliwością spowodował?
Co można, kiedy nagle się okazuje, że wszystko było już
ułożone, umówione, pewne i oswojone, a potem w mgnieniu oka staje się obce,
nieswoje, niepewne i niemożliwe, i nieosiągalne?
Co wtedy wolno? Co wypada? Co będzie na miejscu?
Tamten plan nie miał słabych stron. Był mocny, konkretny,
mądry i solidny. Wszystko musiało się udać. Każdy był odpowiedzialny za jakiś
mały urywek, które zebrane w jedno tworzyły nierozerwalną całość. To nie mogło
się nie udać.
A jednak.
Jeden człowiek. Jeden mały element. Jedno małe zawahanie.
Jedna chwila.
I już.
Złościć się? Płakać i krzyczeć? Tupać ze złości?
Wszystko na nic.
Zacisnąć zęby.
Wytrzymać.
Zacisnąć kciuki. Na różańcu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz