poniedziałek, 8 kwietnia 2019

Wędrowny Anioł (XVI)

- Zawsze będzie za mało słów. I zawsze będzie ich za dużo.
Nigdy nie widziałam go tak poruszonego. Owszem, czasem bywał niespokojny, ale nigdy nie było w nim aż tyle gniewu. Czy Wędrowny wiedział, czym jest gniew?
- Zawsze będzie za mało słów. Przebaczenia przede wszystkim. Ale też zrozumienia, zgody i przyznania się do błędu. Ludzie będą odwracać głowę i będą udawać, że ich nie zauważają i że nie widzą, jak bardzo takich słów potrzeba. I że ich to nie dotyczy. Zamiast tego będą zajmować się sobą, będą zapatrzeni w siebie, będą się skupiać na tym, co im się opłaca, a co jest z ich punktu widzenia nieopłacalne, i nie będą pytać, czy na pewno mają rację. Oni będą pewni. Myślą, że zawsze ją mają.



- Ludzie tacy są... - próbowałam tłumaczyć, ale Wędrowny położył palec na swoich ustach. Smutnym spojrzeniem powiódł po zachmurzonym dzisiaj i nieprzejrzystym niebie. Wiedział, że za chmurami nadal świeci słońce, które wciąż daje ciepło i światło, ale zimna, szarostalowa zasłona nie pozwala nam tego zobaczyć.




Wędrowny modlił się jeszcze mocniej, choć wiem, że zawsze wkładał w swoją modlitwę całego siebie. Zaciskał powieki z całych sił, jakby ten wysiłek miał rozjaśnić niebo i przegonić chmury. 
Podłuższej chwili otworzył oczy i popatrzył na mnie smutno.
- Zawsze będzie za dużo słów. Zawsze ktoś powie o jedno słowo za dużo, ktoś inny nie będzie chciał pozostać dłużny… Słowa będą plątać się pod nogami, będą wyglądać z każdego kąta, będą się ujawniać w najmniej odpowiednim momencie. Człowiek nie będą ich szanować, będzie nimi szastać na prawo i lewo, będzie je rzucać na wiatr i nie będzie pamiętać, co powiedział przed chwilą.


Zerwał się deszcz.
Nabrzmiałe, ciężkie krople uderzały w parapet, robiąc dużo hałasu, a potem cicho i bezwolnie spływały na ziemię, rozlewając się po twardej nawierzchni betonowych płyt chodnika. Woda rozpaczliwie szukała drogi wyjścia, miotając się to tu, to tam. Wyglądało to jak miniaturowa powódź, która zalewa wszystko, co spotka na swojej drodze i wszystko to – niszczy.
Wędrowny wciąż się modlił.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Życie nie stoi w miejscu...

  Płomień maleńkiej świecy rozpalał się coraz bardziej. Z początku nieśmiało, a potem coraz odważniej wspinał się po jedwabnym sznureczku, o...