piątek, 19 lipca 2019

Wędrowny Anioł (XXIII)

Musiałam podjąć decyzję. Zbyt długo zwlekałam, przez co sprawa wydawała się coraz bardziej nie do uniesienia. Coraz częściej chodziłam zamyślona i smutna, bywałam przygnębiona i nieobecna. Wydawało mi się, że cokolwiek nie postanowię, będzie to niemożliwe i nierealne.


Nie dało się tego nie zauważyć.
Wędrowny wiedział o wszystkim. Nie rozmawialiśmy, ale czytał w moich myślach, czuł moje serce i znał moje rozterki. Wiedziałam, że wie, ale wydawało mi się, że to nie ma żadnego znaczenia.
Długo czekał, ale w końcu odezwał się pierwszy.
- To nie jest trudne.
Spojrzałam na niego bez entuzjazmu. Był jak zawsze spokojny, wyciszony, serdeczny.
Mówił:
- Na początku zawsze wszystko się wydaje większe, nie do przejścia i niemożliwe. Ale trzeba na to popatrzeć na spokojnie. Usiąść i rozważyć. Przemyśleć. Przemodlić. Odważyć się poprosić o pomoc. Rozmawiać.


Módl się o odpowiednie słowa. O dobre rozeznanie i mądrą decyzję. Pan przychodzi ze swoją łaską i udziela swojego światła tym, którzy proszą. Nigdy się nie męczy dawaniem. I Zawsze ma więcej niż rozdał.

To nie jest trudne.
Te słowa były jak echo, odbite po wielekroć i powracające, ale w przeciwieństwie do echa - brzmiały coraz mocniej i pewniej. Wszystkie za i przeciw powoli stawały się jasne. Wędrowny z przymkniętymi powiekami stał w oknie, przesuwając w palcach ziarenka różańca.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Życie nie stoi w miejscu...

  Płomień maleńkiej świecy rozpalał się coraz bardziej. Z początku nieśmiało, a potem coraz odważniej wspinał się po jedwabnym sznureczku, o...