niedziela, 4 sierpnia 2019

Nie ma mowy o pomyłce



-Widzieliście, z jakim hukiem Fredro wyleciał z gabinetu Dyra? – z takim pytaniem, kiedy tylko zabrzmiał dzwonek na długą przerwę, wpadł do pokoju Przemek – normalnie prawie razem z drzwiami, dobrze, że tynk się nie posypał, bo świeżo po remoncie, to dopiero by się działo.
- Jak to – wyleciał? – Klara odstawiła swoją filiżankę ze świeżo zaparzoną kawą na talerzyk i sięgnęła po słodzik, bo cukru nie używała od początku roku szkolnego. – Jak to wyleciał? A nie wyszedł, tylko z impetem czy coś?
- Rany, Klara… - jęknął Przemo i złapał się za głowę – no wyleciał, tak się mówi przecież, nie?
- No właśnie – Klara najwyraźniej postanowiła zadbać o jednoznaczność wypowiedzi – tak się mówi, a potem dziwimy się, że powstają nieporozumienia, jakieś niesnaski, że ktoś coś źle zrozumiał. A wystarczy przecież – chciała poprzeć swoją wypowiedź uniesionym palcem, ale w porę przypomniała sobie, że trzyma w ręku kawę, więc zadowoliła się uniesieniem brwi – zadbać, aby używane przez nas słowa były jednoznaczne.
- Nie może być inaczej – Patryk otworzył drzwi z impetem – to jest bardzo jednoznaczne i nie ma mowy o pomyłce.
- Słyszałeś? – ucieszyła się Klara – widzicie? Patryk też tak myśli jak ja.
- A o czym tak samo myślę? – zreflektował się historyk, rozglądając się za swoim kubkiem, w którym rano zaparzył herbatę i miał nadzieję, że teraz będzie mógł ją wypić.
- A o czym mówiłeś? – tym razem Klara straciła rezon – że jednoznaczne i że  nie ma mowy o pomyłce?
- No o tym, co się dzieje na korytarzu. Figiel powiedział, że nie będzie jeść obiadu, bo rozpoczyna strajk głodowy z powodu zbyt dużej ilości zadawanych lekcji. Usłyszało to kilku chłopaków z szóstej i powiedzieli, że to dobry pomysł i że się dołączają do kolegi. A teraz siedzą wszyscy  pod ścianą i trzymają przed sobą tabliczkę ze swoimi żądaniami. Majcher już dzwonił po rodziców.
Wszyscy rzucili się do drzwi.
Naprzeciwko pokoju nauczycielskiego siedziało czterech uczniów z posępnymi minami, a Figiel trzymał przed sobą tabliczkę, na której widniał napis: GŁODUFKA DO ODWOŁANIA PSZECIWKO ZA DURZO PRACY DOMOWEJ.
Patryk miał rację. To było jednoznaczne i nie mogło być mowy o pomyłce.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Życie nie stoi w miejscu...

  Płomień maleńkiej świecy rozpalał się coraz bardziej. Z początku nieśmiało, a potem coraz odważniej wspinał się po jedwabnym sznureczku, o...